Czego chcę od nadchodzącego roku?
Zastanawiałam się wyglądając przez małe, kabinowe okno samolotu. Wbrew pozorom nie był to 31 grudnia, a środek lata. Wzbijaliśmy się właśnie w powietrze nad Abu Dhabi, miejscem mojej drugiej przesiadki. Byłam w podróży od 13 godzin, czyli dokładnie w połowie trasy. Wracałam do domu po ponad 1,5 roku życia w Japonii i naprawdę nie wiedziałam, co dalej.
Zdecydowałam wtedy, że każdy może zaczynać swój nowy rok, kiedy chce.
W zeszycie opartym o kolana kalkulowałam na co mogę sobie pozwolić, w jakie obszary życia chciałabym zainwestować energię i czy powinnam szukać gdzieś pracy, czy zabrać się za otwieranie swojego salonu w rodzinnej Złotoryi. Niezależnie od plusów i minusów każdej z opcji, bałam się o jedno.
Jak to zrobić, żeby mimo powrotu do Polski nie stracić tego głodu świata, którego pobyt w Japonii nie zdążył zaspokoić, a wręcz przeciwnie – tylko jeszcze bardziej rozbudził?
Mimo, że nigdy nie udało mi się napisać żadnego noworocznego postanowienia (bo wtedy przecież musiałabym się ich trzymać), pomyślałam wtedy o zrobieniu swojej bucket list. Takiej na lata, która będzie ewoluować i zmieniać się razem ze mną. Takiej, którą będę mogła powiesić na lodówce i która codzienne będzie przypominała, że nie mogę zasiedzieć się w miejscu ani wyrzec świata na rzecz wygodnej kanapy przed telewizorem.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Wtedy nie planowałam nikomu jej pokazywać (ani tym bardziej udostępniać publicznie), ale bardzo wierzę w siłę przyznawania się do swoich marzeń na głos. To tak, jak gdyby raz wypowiedziane, nabierały mocy urzędowej i zmieniały się w pewnego rodzaju zobowiązanie. Jeśli więc ten wpis zmobilizuje mnie to do ich spełniania… to w sumie czemu nie?
Mój bucket list:
- płukać złoto na Alasce
- zjechać camperem zachodnie wybrzeże USA
- spacerować po lesie w Kanadzie
- napisać książkę
- spać w hamaku nad morzem
- wypić butelkę rumu na Karaibach
- zatańczyć salsę na Kubie
- wejść na Fuji
- zatańczyć hula przy ukulele na Hawajach
- stworzyć Dom, do którego chce się wracać
- wypić prawdziwą, paragwajską yerbę w jej naturalnym środowisku
- paść owce na Wyspach Owczych
- zobaczyć zorzę polarną
- pójść na Dziadka do Orzechów Moscow City Ballet
- spać w mongolskiej jurcie
- nauczyć się medytować
- spotkać mnichów w Tybecie
- przejść Santiago de Compostella
- pójść w góry na Kyushyu
- skończyć kurs samoobrony
- nauczyć się jeździć na rolkach i zwiedzić na nich Europę
- nauczyć się pływać kraulem
- budzić się z widokiem na świat, nie na beton
- popłynąć w rejs
- wypić na plaży wodę prosto z kokosa
- nauczyć się tak dobrze mówić po hiszpańsku, żeby móc przeklinać jak piraci
- pojechać camperem w podróż bez planu
- nauczyć się dobrze gotować
- przynajmniej raz w roku zbierać całą rodzinę razem
- nauczyć się robić dobre zdjęcia
- pojechać Koleją Transsyberyjską
- wyskoczyć z jadącego pociągu
- polecieć paralotnią
- poskakać z kangurami w Australii
- polecieć helikopterem
- zagrać szanty na gitarze na Mazurach
- pójść w Tatry
- pojechać na winobranie
- nurkować
- wykąpać się nago w oceanie
- zobaczyć małpy w onsenie w Japonii
- nauczyć się strzelać
- nauczyć się walczyć
- wybudować sobie dom (może być na drzewie!)
- zapalić fajkę z Indianami
- zobaczyć meksykańską paradę Dia dos Muertos
- jeździć motorem po Indonezji
- nauczyć się jogi i zrobić powitanie słońca o wschodzie słońca
- zobaczyć musical Króla Lwa na Broadwayu
- pisać o podróżach i z każdej wysyłać sobie zapisaną kartkę
- zjeść homara
A wy co macie na swoich bucket listach? A co z nich zdążyliście już spełnić i wykreślić? Dajcie znać. Inspiracji do marzeń nigdy dość 🙂
P.S
O tym, czego nauczyło mnie życie w Japonii (a czego jeszcze wtedy nie wiedziałam!) i czy praca za granicą naprawdę zmienia człowieka, będę rozmawiać jutro razem z Piotrem Firanem na antenie Polskiego Radia Czwórka 🙂 Słuchajcie nas 2. stycznia o 15:05!