Menu
Maroko / Praktycznie

Jak smakuje Maroko?

Niby nie jest ze mną tak źle – potrafię ugotować trochę więcej, niż wodę na makaron i jajka, ale stanie w kuchni zdecydowanie nie jest w top 10 rzeczy, które lubię robić w wolnym czasie.

Lubię za to jeść. Bardzo.

Nie wiem jak to możliwe, że kiedyś byłam dzieckiem – niejadkiem (wybieranie rodzynek z sernika nie liczy się jako marudzenie, jasne?), ale dziś nie wyobrażam sobie podróży bez poznawania lokalnego jedzenia i odkrywania nowych smaków. To nic, że większości z nich nie jestem w stanie potem przełknąć, bo okazują się za ostre (mój próg dopuszczalnej ostrości jest nie tyle niski, co wręcz ujemny…), ale próbować zawsze warto 🙂

Krótko przed wyjazdem do Maroka poznałam w Aidę, mieszkankę Casablanki. Nie mogłam się więc powstrzymać od zadania jej miliona pytań dotyczących tego kraju, ale na prowadzenie wysuwał się oczywiście temat nr 1, czyli…

Co jeść w Maroku?

Śniadanie, czyli królestwo placków i marokańskiej herbaty. Co dokładnie znajduje się na zdjęciu – w opisie punktu 4 poniżej 🙂 fot. Maciek Soliński

1. Tagine

To jednocześnie narodowa potrawa Maroka, nazwa naczynia, w którym się ja przyrządza i… chyba najbardziej nieokreślone danie, jakie istnieje w tym kraju. Nie dość, że w każdym domu i restauracji przyrządza się ją inaczej, to może mieć nieskończoną ilość wersji. W czym rzecz? Tagine (czyt. tażin) to nic innego jak gulasz, do którego można dorzucić wszystko, w zależności od upodobań i zawartości lodówki. Może być mięsny (najbardziej popularna jest jagnięcina) lub wegetariański; w każdym rodzaju znajdziemy sporo duszonych warzyw (marchew, papryka, cebula), a nawet owoców (polecam kiszone cytryny!). Podaje się go z kuskusem i chlebem batbout.

2. Pastilla

Pastille (czyt. pastije) podaje się ją jako przekąskę przed daniem głównym (nie jest zbyt duża). Co w niej takiego specjalnego? Tradycyjnie robiona była z… gołębi. Nie zachęca? Spokojnie, dziś zastępuje się je drobiem, mięsem perliczek, podrobami i owocami morza. Miesza się je z jajkiem, cebulą, pietruszką, cytryną i migdałami, a potem zawija w ciasto francuskie i posypuje cynamonem, szafranem i cukrem. Jest słodko – słono – odrobinę ostro – smacznie!

3. Meshwi

Meshwi (czyt. meszwi) to grill! Koło tego aromatu nie da się przejść obojętnie. Mięso, ryby, owoce morza i warzywa nabija się na długie patyki do szaszłyków i grilluje. Najlepiej smakują z piklami i różnego rodzaju pastami (np. paprykową lub oliwkową). Często podaje się do nich kuskus lub chlebek batbout.

4. Msemmen, baghrir i khlii

Czyli królestwo placków!

Msemmen to kwadratowe, delikatne placuszki, które łatwo rwać w rękach. Baghrir najbardziej przypominają polskie naleśniki – łatwo je poznać po maleńkich dziurkach w cieście. Khilii natomiast, to coś między naleśnikiem a bułką – są bardziej puchate i grubsze. Wszystkie można podawać na słono lub słodko – my jadaliśmy je na śniadanie albo z masłem i serkiem topionym, albo w wersji z miodem lub domowym dżemem. Mniam!

5. Jemaa el Fna

Tak, tak – to miejsce, nie danie. Ale będąc w Maroku, wręcz nie można go nie posmakować! Ten główny plac Marakeszu wraz zachodem słońca zmienia się w istne kulinarne epicentrum kraju. Zjecie tam wszystko – od ręki, na szybko i na stojąco, albo zajmując miejsce przy długich drewnianych ławach. Spróbujcie też zwrócić uwagę, ile razy w ciągu godziny ktoś krzyczy „Couscous tagine!”. Po 20 przestaniecie liczyć… 🙂

Jeden z wielu straganów, gdzie za niewielkie pieniądze można kupić świeżo wyciskane soki owocowe. Punkt obowiązkowy! fot. Maciek Soliński

Byliście już w Maroko i macie coś do dopisania do tej listy? Dajcie znać, czy faktycznie jest super!

A jeśli interesuje Was, jak wg Marokańczyka powinny ubierać się turystki w tym kraju, albo jak ubierają się tam sami mężczyźni, koniecznie zobaczcie:

KOBIETY W MAROKU. CZY MOŻNA POKAZAĆ NOGI?

MĘŻCZYŹNI W MAROKU. W JEANSACH, CZY BEZ?